W ostatnich latach w niektórych środowiskach ewangelikalnych pojawiła się fala zainteresowania zjawiskami astronomicznymi jako rzekomymi „znakami końca”. Najnowsze spekulacje dotyczą roku 2032–2033, kiedy to ma nastąpić tetrada – seria czterech kolejnych całkowitych zaćmień Księżyca w ciągu dwóch lat. [1] Każde z tych zaćmień określane jest przez zwolenników tej teorii jako „krwawy księżyc”, ponieważ w czasie zjawiska tarcza Księżyca przybiera barwę czerwonawą lub pomarańczową.
W swojej bestsellerowej książce Four Blood Moons: Something Is About to Change John Hagee, odnosząc się do fragmentów biblijnych z Księgi Joela 3:3–4 i Dziejów Apostolskich 2:19–20, pisze:
“Co oznacza wyrażenie ‘księżyc zamieni się w krew’ w tych dwóch wersetach? Później, podczas moich badań, dowiedziałem się, że to zjawisko astronomiczne nazywa się faktycznie „Krwawym Księżycem”. Krwawy Księżyc pojawia się podczas całkowitego zaćmienia Księżyca — księżyc nie zamienia się dosłownie w krew, ale przybiera krwistoczerwony kolor.” [2]
Zanim przejdziemy dalej, spójrzmy pobieżnie na proroctwo Joela, by wstępnie porównać je z tym, co mówi Hagee.
3.3 I ukażę znaki na niebie i ziemi, krew i ogień, i słupy dymu. 3.4 Słońce przemieni się w ciemność, a księżyc w krew, zanim przyjdzie dzień PANA – wielki i straszny! (Księga Joela)
Wydaje się, że nie trzeba być teologiem ani astronomem, by dostrzec, że prorok Joel opisuje coś zasadniczo odmiennego od tego, o czym pisze Hagee — coś o znacznie głębszym i poważniejszym znaczeniu. W proroctwie Joela nie chodzi bowiem o zwykłe zaćmienie Księżyca, które może wystąpić kilka razy w roku, lecz o wyjątkowy, przełomowy moment w historii. Co więcej, oprócz zjawisk dotyczących słońca i księżyca wspomniane są tam także inne, budzące grozę znaki — ogień i słupy dymu. Już samo to pokazuje, że utożsamianie astronomicznego „krwawego księżyca” z „księżycem przemienionym w krew” z proroctwa Joela jest nieuzasadnione, a mówiąc wprost — mocno naciągane. Do tej kwestii powrócimy jednak później.
Mimo wszystko, popularyzatorzy teorii krwawych księżyców, tacy jak John Hagee, Mark Biltz (Blood Moons: Decoding the Imminent Heavenly Signs, 2014) [3], Larry Huch (4 Blood Moons: Power, Prophecy, and Prosperity, 2014) [4], czy dziennikarz Benjamin Gill z CBN News, autor artykułu What Is the Significance of a Blood Moon? (2025) [5], widzą w tych naturalnych zjawiskach bezpośrednie nawiązanie do proroctw eschatologicznych. [6]
Choć w historii wystąpiło wiele tetrad całkowitych zaćmień Księżyca, Biltz i Hagee szczególną uwagę przypisują tylko tym, które występują w czasie żydowskich świąt. Wymieniają oni cztery tetrady z lat 1493–1494, 1949–1950, 1967–1968 i 2014–2015, które wypadają w czasie świąt Paschy (Pesach) i Namiotów (Sukkot). Według nich ta zbieżność potwierdza to, że były to „znaki dane narodowi Izraela”. Każda z tetrad – jak twierdzą – odpowiadała kluczowym momentom w historii Żydów i wypełniała biblijny wzorzec „tragedii i triumfu”:
- 1493–1494 – krwawe księżyce pojawiły się po wygnaniu Żydów z Hiszpanii w 1492 r. i w roku, gdy Kolumb odkrył Amerykę, która w przyszłości stała się schronieniem dla prześladowanych Żydów.
- 1949–1950 – tetrada nastąpiła po utworzeniu państwa Izrael w 1948 r., co uznano za wypełnienie proroctw o „ponownym zgromadzeniu Izraela z narodów”.
- 1967–1968 – zaćmienia towarzyszyły wojnie sześciodniowej i odzyskaniu przez Izrael Jerozolimy.
Kolejna tetrada, o której mówili, w czasie ich przepowiedni wciąż należała do przyszłości.
- 2014–2015 – Hagee i Biltz oczekiwali, że ta tetrada będzie znakiem końca czasów, zapowiadającym globalne wstrząsy, ważne wydarzenia dla Izraela i możliwy powrót Chrystusa.
Zanim pójdziemy dalej, zauważmy, że dwie pierwsze tetrady pojawiły się dopiero po wydarzeniach, przed którymi miały rzekomo ostrzegać lub zapowiadać. Ostatniej zaś – jak się okazało – nie towarzyszyło nic szczególnego. [7] Czy nie jest to samo w sobie sprzeczne z ideą „znaku na niebie”? W praktyce jedynie jednej z nich można przypisać jakiekolwiek znaczenie.
Poza tym, jeżeli miałyby to być znaki od Boga, uderza ich nieprecyzyjność. Nie tak, na przykład, wygląda sprawa z proroczym przesłaniem biblijnych świąt ustanowionych w Torze, z których część — ta wskazująca na pierwsze przyjście Chrystusa — została wypełniona z niezwykłą dokładnością co do dnia i godziny. Podobnie było z proroctwem o pierwszym przyjściu Mesjasza, zapowiedzianym przez proroka Daniela, które również spełniło się co do roku i dnia. [8] Czyż nie tego samego powinniśmy oczekiwać i w tym przypadku, jeśli rzeczywiście miałyby to być niebiańskie znaki od Boga?
Wracając do zagadnienia tetrad, należy zaznaczyć że kolejna tetrada, przewidziana na lata 2032–2033, nie wpisuje się już idealnie w ten wzorzec, ponieważ tylko część z jej zaćmień wypada w dniach żydowskich świąt. [9]
Mimo to propagatorzy tej teorii przypisują tej tetradzie wyjątkowe znaczenie, ponieważ ma ona wystąpić dokładnie dwa tysiące lat po śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Zwolennicy tej koncepcji łączą dwa wersety: Oz 6,2 („Po dwóch dniach wskrzesi nas do życia, a trzeciego dnia nas podniesie”) oraz 2 P 3,8 („dla Pana jeden dzień jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień”). Na tej podstawie wnioskują, że „dwa dni” oznaczają dwa tysiące lat historii Kościoła, a „trzeci dzień” – tysiącletnie Królestwo Mesjańskie.
Można w tym dostrzec również nawiązanie do starożytnej idei symbolicznego „dwutysiącletniego cyklu” historii zbawienia, wywodzącej się z tradycji żydowsko-chrześcijańskiej, według której sześć tysięcy lat ludzkich dziejów odpowiada sześciu dniom stwarzania świata przez Boga, po których następuje Jego odpoczynek. W tej symbolicznej chronologii wyróżnia się trzy dwutysiącletnie epoki: od stworzenia do Abrahama, od Abrahama do Chrystusa oraz od Chrystusa do czasów ostatecznych – co razem tworzy sześciotysięczną „historię pracy” ludzkości, poprzedzającą „szabatowe” Królestwo. [10]
Skoro śmierć i zmartwychwstanie Jezusa miały miejsce około roku 33 n.e., to koniec dwóch tysięcy lat przypadłby właśnie na lata 2032–2033, co zbiegałoby się z tetradą „krwawych księżyców”. Tym samym mamy tu do czynienia z kolejną próbą przewidywania wydarzeń o proroczym znaczeniu, łącznie z powrotem Chrystusa.
Krytyczne spojrzenie na teorię „krwawych księżyców”
Przejdźmy teraz do krytycznej oceny tej teorii, zaczynając od spojrzenia ze strony nauki, a następnie przechodząc do zastrzeżeń natury teologicznej.
Zastrzeżenia naukowe
Jednym z krytyków teorii tetrad „krwawych księżyców” jest astronom i teolog Hugh Ross. [11]
Ross rozpoczyna swoją analizę od stwierdzenia, że nie zgadza się z twierdzeniem Biltza i Hagee’a, iż powtarzające się tetrady są niezwykle rzadkim i wyjątkowym zjawiskiem. Zwraca on uwagę na to, że w ciągu roku dochodzi do dwóch–pięciu zaćmień Księżyca, a całkowite zaćmienia pojawiają się średnio raz lub dwa razy w roku, niekiedy trzy. Nie ma więc nic niezwykłego w tym, że w pewnych okresach zdarzają się cztery takie zaćmienia w ciągu dwóch lat. [12]
Ross wyjaśnia również, że zaćmienia Księżyca mogą wystąpić wyłącznie wtedy, gdy Księżyc znajduje się w pełni. Z kolei żydowskie święta Paschy i Namiotów są ustalane właśnie na dni pełni Księżyca — Pascha po wiosennym, a Namioty po jesiennym zrównaniu dnia z nocą. Ponieważ zaćmienia pojawiają się średnio co sześć miesięcy, naturalne jest, że czasem pokrywają się z tymi świętami. Związek między tetradami a żydowskimi datami nie jest więc niczym nadprzyrodzonym, lecz wynika z samej astronomicznej struktury kalendarza księżycowego.
Kolejny argument Rossa dotyczy obserwowalności tego zjawiska. W przeciwieństwie do zaćmień Słońca, które można zobaczyć jedynie z ograniczonego obszaru Ziemi, całkowite zaćmienia Księżyca są widoczne z każdej części globu znajdującej się po jego nocnej stronie. Ross zauważa, że od dziesiątego roku życia mieszkał w różnych miejscach, z których mógł obserwować wiele całkowitych zaćmień. Wskazuje to, że są to zjawiska powszechne i przewidywalne, a nie rzadkie „kosmiczne znaki”.
Ostatnia kwestia, którą porusza Ross, dotyczy koloru zaćmionego Księżyca. Autorzy książek o „krwawych księżycach” uważają jego czerwoną barwę za znak biblijny, ale Ross wyjaśnia, że to zwykłe zjawisko optyczne. Podczas całkowitego zaćmienia Ziemia znajduje się między Słońcem a Księżycem i jej cień całkowicie zasłania księżycową tarczę. Promienie słoneczne, zanim dotrą do Księżyca, przechodzą przez ziemską atmosferę, która działa jak filtr. Rozprasza ona niebieskie i fioletowe światło, a przepuszcza czerwone i pomarańczowe. Te właśnie promienie, ugięte wokół Ziemi, oświetlają Księżyc w cieniu, nadając mu czerwonawy, „krwawy” blask.
Podsumowując, Ross wskazuje, że zjawiska astronomiczne, które niektórzy interpretują jako prorocze znaki końca czasów, w rzeczywistości mają w pełni naturalne wyjaśnienie. Są częste, przewidywalne i całkowicie zgodne z prawami fizyki. Twierdzenia o ich wyjątkowości i eschatologicznym znaczeniu nie mają żadnego naukowego uzasadnienia.
Zastrzeżenia teologiczne
Motyw „księżyca, który zmieni się w krew” pojawia się w wielu miejscach w Biblii. Najstarsze i najbardziej znane proroctwo pochodzi właśnie z Księgi Joela (Joel 3:3–4): „Słońce przemieni się w ciemność, a księżyc w krew, zanim przyjdzie dzień Pana, wielki i straszny.”
To proroctwo zostaje powtórzone w Dziejach Apostolskich (2:19–20), gdy apostoł Piotr cytuje Joela w dniu Pięćdziesiątnicy, tłumacząc tłumom, że wylanie Ducha Świętego stanowi początek wypełnienia słów proroka, którego pełnia nastąpi u kresu czasów.
Podobny język pojawia się również u proroków Izajasza i Ezechiela, którzy opisują zaćmienie słońca i księżyca jako symbol Bożego sądu nad narodami (Iz 13,9–10; 24,23; Ez 32,7–8).
Motyw ten powraca w mowie eschatologicznej Jezusa (Mt 24,29; Mk 13,24–25; Łk 21,25), gdzie zapowiada On kosmiczne znaki poprzedzające Jego powtórne przyjście.
Najpełniejsze i najbardziej dosłowne nawiązanie znajduje się w Apokalipsie (Ap 6,12): „Cały księżyc stał się jak krew”, co symbolizuje otwarcie szóstej pieczęci i początek wylania gniewu Bożego na świat.
We wszystkich tych fragmentach motyw „krwawego księżyca” zapowiada „dzień Pana” (יוֹם־יְהוָה / jom JHWH), czyli czas Bożej interwencji w dzieje świata, kiedy Bóg objawia swoją sprawiedliwość i władzę. W Starym Testamencie odnosi się on głównie do aktów sądu nad narodami i wybawienia Izraela, natomiast w Nowym Testamencie jego znaczenie zostaje eschatologicznie pogłębione: staje się zapowiedzią powrotu Chrystusa (παρουσία, parousía), sądu nad światem i ustanowienia Królestwa Bożego na ziemi.
W Ewangeliach Jezus wyraźnie nawiązuje do proroctwa Joela o znakach na niebie poprzedzających „dzień Pana”. W mowie eschatologicznej zapisanej w Mt 24,29–30 (por. Mk 13,24–25; Łk 21,25) używa tego samego języka, mówiąc o zaćmieniu słońca, ciemniejącym księżycu i poruszeniu mocy niebios. Jednakże Jezus łączy to proroctwo Joela ze Swoim powtórnym przyjściem, ukazując, że wypełni się ono w dniu, gdy Syn Człowieczy objawi się w chwale.
24.29 A zaraz po ucisku tych dni słońce ulegnie zaćmieniu i księżyc straci swój blask, gwiazdy będą spadać z nieba i moce nieba nawiedzi wstrząs. 24.30 Wtedy na niebie ukaże się znak Syna Człowieczego, a ludzie wszystkich plemion ziemi będą bić się w piersi, zobaczą bowiem Syna Człowieczego, przychodzącego na obłokach nieba z wielką mocą i chwałą. (Mt 24:29–30)
Czytając ten fragment, można na pierwszy rzut oka uznać, że mowa w nim o zaćmieniach Słońca i Księżyca, o których piszą Biltz i Hagee, jednak bliższa analiza pokazuje, że to niemożliwe.
Naturalne zaćmienia są zjawiskami regularnymi i przewidywalnymi, występującymi kilka razy w roku. Zaćmienia Słońca mają charakter lokalny i trwają tylko kilka minut, natomiast zaćmienia Księżyca są widoczne z całej nocnej półkuli Ziemi i mogą trwać nieco ponad godzinę.
Tymczasem Jezus mówi o wydarzeniu o charakterze globalnym, które ma nastąpić natychmiast po okresie wielkiego ucisku — jako jednorazowy, nadzwyczajny znak wstrząsający całym światem.
To oznacza, że nie chodzi tu o zwykłe zjawiska astronomiczne, lecz o coś znacznie potężniejszego — globalną katastrofę o wymiarze kosmiczno-geofizycznym.
Temu obrazowi mogłaby odpowiadać potężna erupcja wulkanu, zdolna przesłonić słońce i pogrążyć ziemię w mroku. Historia pokazuje, że takie wybuchy potrafią zmienić wygląd nieba na całym świecie. Gdy do atmosfery trafiają ogromne ilości popiołu i gazów siarkowych, światło słoneczne zostaje rozproszone i przyciemnione. Wtedy słońce staje się ciemne, niemal czarne, a księżyc świeci słabo, przybierając czerwonawy blask. Tak było po wybuchu wulkanu Tambora w 1815 roku, gdy niebo pokryła chmura popiołu, a rok 1816 przeszedł do historii jako „rok bez lata”. Gdyby podobne zjawisko nastąpiło na większą skalę, skutki mogłyby przypominać proroczy obraz Jezusa: ciemne słońce, zanik blasku księżyca i poczucie apokaliptycznej ciemności.
Innym możliwym scenariuszem byłoby uderzenie wielkiego meteorytu lub komety. Taka kolizja mogłaby wywołać eksplozję o niewyobrażalnej sile, wzniecić ogólnoświatowe pożary i unieść do atmosfery ogromne ilości pyłu i dymu. Słońce zostałoby przyćmione, a niebo zasnułby mrok. „Gwiazdy spadające z nieba” nie byłyby wówczas jedynie metaforą, lecz rzeczywistym deszczem ognistych odłamków i fragmentów kosmicznej materii. Wstrząs takiej skali mógłby też „poruszyć moce niebios”, zakłócając magnetosferę Ziemi i wywołując globalne trzęsienia ziemi.
Do podobnego skutku mogłoby doprowadzić także nasilenie potężnych trzęsień ziemi, które uniosłyby w powietrze pyły i gazy, przesłaniając światło dnia.
Nie sposób też pominąć wizji współczesnej — skutków globalnej wojny nuklearnej. W jej następstwie miliardy ton sadzy i pyłów mogłyby unieść się do atmosfery, powodując tzw. „nuklearną zimę”: długotrwałe zaciemnienie nieba, spadek temperatury i poczucie, że Słońce i Księżyc utraciły swój blask. Wschody i zachody przybrałyby wtedy krwawy odcień, a ziemia pogrążyłaby się w ponurym półmroku, jakby nadszedł dzień sądu.
Z perspektywy fizycznej więc, słowa Jezusa można rozumieć jako zapowiedź globalnego kataklizmu, w którym seria powiązanych zjawisk – uderzenie meteorytu, wybuchy wulkanów, trzęsienia ziemi, rozproszenie pyłów i gazów w atmosferze – doprowadzi do tego, że słońce zostanie przyćmione, księżyc straci swój blask, a niebo rozbłyśnie spadającymi meteorami.
Wstrząśnięte zostaną dosłownie „moce niebios” – czyli stabilność ziemskiej atmosfery, magnetosfery i całego układu przyrodniczego.
Nie chodzi więc o naturalne zaćmienia, które są krótkotrwałymi i przewidywalnymi zjawiskami astronomicznymi, lecz o globalny kataklizm o skali, która sprawia, że niebo i ziemia wydają się chwiać w posadach. Właśnie takie wydarzenie, w którym światło gaśnie, gwiazdy zdają się spadać, a cała przyroda zostaje wstrząśnięta, mogłoby fizycznie odpowiadać opisowi Jezusa z Ewangelii Mt 24,29–30 (por. Mk 13,24–25; Łk 21,25), a tym samym proroctwu Joela 3:3–4.
Wnioski
Jak już wspomniano, proroctwo Joela o „księżycu zamieniającym się w krew” (Jl 3:3–4) znajduje swoją kontynuację w wielu miejscach Pisma Świętego — zarówno w Starym, jak i w Nowym Testamencie.
W świetle tych biblijnych paraleli nie może być mowy o tym, że prorok Joel zapowiadał zjawiska astronomiczne w rodzaju tetrad „krwawych księżyców”, o których uczą John Hagee i Mark Biltz. W żadnym z tych fragmentów nie ma odniesienia do powtarzających się serii zaćmień Księżyca ani do jakiegokolwiek regularnego zjawiska astronomicznego. Mowa jest raczej o jednorazowym, wyjątkowym znaku o charakterze kosmicznym i duchowym, który towarzyszyć będzie przełomowemu działaniu Boga w historii — nadejściu Dnia Pańskiego. W kontekście Joela i pozostałych ksiąg biblijnych „księżyc w krew” stanowi obraz Bożego sądu, trwogi narodów i przemiany całego stworzenia, a nie zapowiedź przewidywalnych zjawisk astronomicznych.
Niestety, we współczesnym środowisku chrześcijańskim coraz częściej można dostrzec nadużycia i zniekształcenia Słowa Bożego. Niektórzy liderzy wykorzystują Pismo, by promować własne teorie, budować osobistą popularność lub zdobywać pieniądze i wpływy. Żyjemy w czasach, które coraz bardziej charakteryzują się duchowymi nadużyciami i sensacjonalizmem. Emocjonalne i medialne „znaki” coraz częściej zastępują zdrową naukę biblijną i pokorne oczekiwanie na powrót Chrystusa. Tym bardziej dziś potrzebna jest trzeźwa, oparta na Piśmie postawa wiary — taka, która nie szuka sensacji, lecz z ufnością i czujnością oczekuje wypełnienia Bożych obietnic w Jego czasie.
Przypisy
[1] Tetrada z lat 2032–2033 obejmuje cztery całkowite zaćmienia Księżyca, które przypadają kolejno: 25 kwietnia 2032 (bez święta), 18 października 2032 (bez święta), 14 kwietnia 2033 (Pesach) oraz 8 października 2033 (Sukkot).
[2] John Hagee, Four Blood Moons: Something Is About to Change (Kindle Edition; Nashville: Worthy Publishing, 2013), loc. 235.
[3] Mark Biltz, Blood Moons: Decoding the Imminent Heavenly Signs, Washington, DC: WND Books, 2014.
[4] Larry Huch, 4 Blood Moons: Power, Prophecy, and Prosperity, Greensburg, IN: Winters Publishing Group, 2014.
[5] Benjamin Gill, What Is the Significance of a Blood Moon?, CBN News, 7 września 2025.
[6] W podobnym tonie wypowiadają się także kaznodzieje medialni, tacy jak Paul Begley czy Perry Stone.
[7] Więcej o tym piszę w artykule „Cztery Krwawe Księżyce, które niczego nie zmieniły”
[8] Zobacz „Jezus w świętach żydowskich”, „Żydowska Pascha, czyli dzień ukrzyżowania Jezusa” oraz „Proroctwo Daniela o Siedemdziesięciu Tygodniach”.
[9] W przypadku tetrady 2032–2033 dane NASA wskazują, że dwa z czterech zaćmień – 14 kwietnia i 8 października 2033 – przypadają w czasie żydowskich świąt Paschy (Pesach) i Namiotów (Sukkot), natomiast dwa wcześniejsze – 25 kwietnia i 18 października 2032 – nie wypadają w terminach świątecznych. Por. Fred Espenak, NASA Eclipse Web Site, Goddard Space Flight Center; Hebcal Jewish Calendar (hebcal.com).
[10] Idea sześciu tysięcy lat historii i siódmego tysiąclecia jako „dnia odpoczynku” pochodzi z Talmudu (Sanhedrin 97a), a w chrześcijaństwie rozwijali ją Barnaba (List Barnaby, 15:4–9), Ireneusz z Lyonu (Adversus Haereses V, 28.3), Justyn Męczennik (Dialog z Tryfonem, 81), Hipolit Rzymski i Laktancjusz (Divinae Institutiones VII, 14).
[11] Hugh Ross, Blood Moons: An End-Times Sign?, Parts 1–2, Reasons to Believe, March 16 & 23, 2015.
[12] Ross kwestionuje samą zasadność przywiązywania wagi do liczby cztery. Zadaje pytanie: dlaczego akurat cztery, a nie trzy, dwa czy pięć? Gdyby autorzy dobrali inną liczbę w sekwencji, prawdopodobieństwo znalezienia dopasowania do jakiegoś ważnego wydarzenia w historii Izraela znacznie by wzrosło. Innymi słowy, im bardziej elastyczne kryteria, tym łatwiej dopasować dane do z góry przyjętej tezy.
Artur Pluta